sobota, 17 grudnia 2016

Odwiedziny dziadków i fotorelacja z wypadu do Lincoln!

W ubiegły poniedziałek przylecieli do nas po raz pierwszy dziadkowie Leah (Dawida rodzice). Wcześniej Leah widziała ich tylko na skype, ale mimo to, przyjęła ich radośnie i dziadkowie zakochali się w niej bez pamięci! z wzajemnością ;-) My niestety musieliśmy chodzić do pracy, więc czekaliśmy na weekend by spędzić porządnie czas razem, bo w niedziele mieli już uciekać do Polski. W międzyczasie dziadek nauczył Leah jednej piosenki, którą ciągle śpiewa do dziś! (pa pa pa, papapapapapapa ... :D) Całe wieczory spędzaliśmy na rozmowach, na wspominkach, było super! A w niedziele postanowiliśmy zabrać rodziców do Lincoln - miasta oddalonego od nas o 25 mil, byliśmy tam wcześniej tylko raz, ale bardzo nam się spodobało ;-)
Gdy zajechaliśmy, odbywał się akurat bieg mikołajkowy, mnóstwo ludzi starszych i młodszych, nawet z wózkami z małymi dziećmi! biegało w przebraniu mikołaja ;-) czyli ...był tłok ;D Leah usnęła nam w samochodzie, potem cichutko i szybciutko przełożyliśmy ją do wózka i zaczęliśmy zwiedzanie.
Zatrzymaliśmy się przy budce z hot dogami z niemiecka kiełbasą - pycha! Dawid później dwa tygodnie szukał ketchup curry (wczoraj znalazł) ;-) Gdy Leah się obudziła, to poszliśmy do restauracji na obiad, wybraliśmy Wagamama - japońska restauracja, w której z Dawidem jeszcze w Brighton świetowaliśmy pierwszą miesięcznice ślubu! (kliknij by o tym przeczytać) Niestety Leah się chyba nie spodobało, bo wyła, a nie ...ona ryczała w niebogłosy, nie mogliśmy jej uspokoić, babcia szybciej zjadła i zabrała ją na zewnątrz, bo nie dało się już wytrzymać ;( więc obiad do najprzyjemniejszych nie należał.
Wróciliśmy do domu i parę godzin później kierunek lotnisko, polecieli .. to był świetny tydzień, żałujemy jedynie, że codziennie łącznie z sobotą pracowaliśmy do godziny 16, dodatkowo w tej porze roku o tej godzinie jest juz ciemno.. Mamy nadzieję, że następne odwiedziny będą latem ;-)



















sobota, 3 grudnia 2016

Choinka, dzicz i "Pasazer 23" czyli grudniu witaj!

Jakbym powiedziała, że czas mi się ciągnie to byłoby to ogromne kłamstwo, czas zapierdziela, że zanim się obróciłam to zaraz pożegnam 2016. Jak to się dzieje? No i mamy ten grudzień, ostatni miesiąc roku, święta, rodzinny czas, zima, prezenty... a ja się cieszę, bo mamy urlop od 21 grudnia! Cieszę się, bo mamy swoją pierwszą choinkę! Bo już wymyślam co by tu kupić na prezenty. I wiecie z czego jeszcze się cieszę? że mieszkam w UK i nie jest tak cholernie zimno ;D 


Nasza choinka jest sztuczna, bo bardziej od zapachu żywego drzewka w domu cenię sobie porządek, a z dwoma kotami i 16-miesięcznym dzieckiem musiałabym odkurzać igiełki co 5 minut ;( Z resztą zawsze podobały mi się te 'idealne' sztuczne choinki, a w domu mieliśmy zawsze żywą ;-)

Jak może większość z Was wie, kocham czytać. Mam wykupioną subskrypcję na legimi o czym napiszę niedługo na blogu, w każdym razie mam dostęp do mnóstwa ebooków, no tylko czytać. Z polecenia zaczęłam czytać kryminał Sebastiana Fitzek'a (tak to się odmienia?) "Pasażer 23" i jako że aplikacje miałam nie tylko na czytniku, ale i na iphonie - to tak mnie wciągnęła, że chodziłam nawet w pracy do łazienki by przeczytać chociaż jeden rozdział. Wczoraj skończyłam i jestem zachwycona, świetna książka, polecam każdemu! Wkleję Wam tu szybko opis książki: (ja wole sama nie opisywać, bo z podniecenia będę rzucać spojlerami)
Pięć lat temu Martin Schwarz, psycholog policyjny, stracił żonę i synka. Zaginęli podczas wakacyjnej podróży luksusowym wycieczkowcem „Sułtan Mórz”. I nikt nie mógł wyjaśnić, co naprawdę się wydarzyło… Odtąd Martin jest wrakiem człowieka. Wyzywając los, rzuca się w wir straceńczych misji jako policjant pracujący pod przykryciem.
Pewnego dnia otrzymuje telefon od starszej pani, która przedstawia się jako autorka thrillerów. Żąda, żeby natychmiast przybył na pokład „Sułtana Mórz”. Twierdzi, że ma nowe dowody w sprawie zaginięcia jego rodziny: Kilka tygodni temu inna zaginiona dziewczynka powróciła na statek. Tuląc pluszowego misia synka Martina…
źródło opisu:  http://www.wydawnictwoamber.pl/

Dzisiaj mamy sobotę, Dawid poszedł na parę godzin do pracy, a ja z Leah w domu rządziłyśmy, od rana oglądałyśmy bajki i poszłyśmy na 2-godzinny spacer z małymi spożywczymi zakupami, zatrzymałyśmy się tylko na chwilę na placu zabaw, by Leah się wybiegała ;-) Gdy wróciłyśmy, chwilkę się pobawiłyśmy i maruda poszła spać, po wykańczającym tygodniu u niani brakowało jej chyba drzemek, bo dziś spała aż 3,5 godziny ;-) w tym czasie doczytałam w/w książkę, zrobiłam pyszną dyniową zupkę i ogarnęłam chałupę ;-)







bluza dzicz - rebel story / kozaczki - h&m / czapa - babyliciouspl / płaszczyk - next / kocyk - tkmaxx / snówka - maylily.pl / smoczek - twistshake

A teraz Leah już śpi, babka jogurtowo-cytrynowa się chłodzi i włączmy xfactor uk, miłego wieczoru ;*