środa, 28 października 2015

Jesień w Scunthorpe!

Hej wszystkim, pierwszy post Dawida wyświetliło prawie 1000 osób! Na dodatek został bardzo pozytywnie odebrany, dziękujemy wszystkim za te miłe słowa, jesteście wielcy ;*

Kilka tygodni temu zawitała w naszym mieście jesień, jest naprawdę pięknie! W tygodniu Dawid wraca z pracy przed 17, zazwyczaj wychodzimy z Leah po niego i robimy szybkie zakupy, dwa razy zdarzyło nam się wyjść razem pobiegać, wygląda to tak, że ja biegnę uliczkami do parku, a Dawid z wózkiem idzie w tym samym kierunku, po moim biegu ja przejmuję wózek i on zaczyna swój bieg ;-) Wczoraj znów wyszlismy razem na bieganie ale niestety już było tak ciemno, że nie ma opcji byśmy w tygodniu znów wyszli razem pobiegać. Normalnie biegamy na zmiane, poniedziałek ja, wtorek Dawid, środa ja, czwartek Dawid itd ;p Ja dopiero drugi tydzień, ale jakoś daje radę ;-)


Gdy Dawid jest w pracy, wychodzę na spacery, lub łażę po mieście, ostatnio nawet wyruszyłyśmy w jego stronę, ale Dawid nie sądził, że zajdziemy tak daleko, wiec wysiadł z samochodu dużo dalej i się minęliśmy :P 



Wiem, że w Polsce już przymrozki... ale u nas czasami jest taka pogoda, że zakładam krótki rękaw, bądź coś cienkiego i na to lekką kurtkę.. a na spacerze jestem już tak spocona, że kontynuuję bez kurtki - piękna jesień! bardzo mało deszczu o dziwo ;-) 

W weekendy robimy sobie fajne rodzinne spacerki i wybieramy się na większe zakupy, we dwójkę jest raźniej, a raczej we trójkę ;-) Leah już zaczyna się rozglądać, cały czas się uśmiecha (jak i krzyczy :P) już jest dużo dużo więcej radości na spacerach ;-) I niech zdjęcie wyżej was nie zmyli... zdążyłam przeczytać dwie strony i już się obudziłą.. bo wózek stał :P







W zimniejsze dni, zakładamy jej misia, lub kombinezonik i wygląda tak śmiesznie, że nie możemy przestać się na nią patrzeć.. i ta obrażona mina w wózku ;-)




Na dodatek ciągle przyłapuję Leah na pokazywaniu mi środkowego palca ;O na zdjęciach, gdy ją karmie to łapie butelkę właśnie tak, że jest faker ;x No ale cóż... co z niej wyrośnie ;P
Pozdrawiam!
Marta ;-)

sobota, 24 października 2015

Poród oczami faceta.

Siemanko ! Jak już pewnie wszyscy wiecie, blog zmienił nazwę, a wraz z nazwą mamy nowego autora, a jestem nim JA - Dawid. Będę starał się pisać jak najczęściej sie da, a przy okazji chciałbym żeby wszyscy czytelnicy mieli z tego wiele radości i śmiechu ! 

Od samego początku wiedziałem co będzie pierwszą rzeczą, o której napiszę.. Właściwie nie będzie to rzecz, a będzie to poród !!! Wiem, brzmi strasznie, ale obiecuję, że opiszę to jak najpiękniej sie da, a wszyscy zapomnicie o strachu.

Żeby nie rozpisywać się aż tak bardzo, przejdziemy do konkretów, bo myśle że facet powinien taki być ;) Dnia 28.07.2015, czyli dwa dni po terminie Marta od samego rana nie wyczuwała żadnych ruchów, więc szybciutko wybraliśmy się do szpitala. Po KTG wiedzieliśmy, żę Leah ma się dobrze, ale Martuchna nie tak bardzo.. Ciśnienie było za wysokie, a wyniki badania krwi okazały się niekorzystne. Zrobiło się już ciemno i wybiła godzina 22:00. Powiedziano nam, że Żona musi zostać na noc w szpitalu, ponieważ musiano sprawdzać jej ciśnienie co 4h... I tu pojawiły się pierwsze łzy, a dlaczego?? Dlatego, że od 01.09.2012 każdą jedną nockę spaliśmy razem, bez względu na wszystko. Trzeba było jednak wracać więc poszedłem do domu, a tam pustka. Dziwnie było samemu kłaść się do łóżka, szczerze to chyba nawet trochę się bałem. Światła w moim domu paliły się całą noc, aż do rana.



 Następnego dnia szybko do szpitala, gdzie z uśmiechem czekała na mnie Marta. Wszystko okazało się być ok, co nas bardzo ucieszyło. Nadeszła godzina 11, a wraz z nią Pani Doktor i jej propozycja masażu szyjki macicy, na który się zgodziliśmy. Podobno boooli ;/ Jak dobrze, że nie jestem kobietą ! Resztę dnia spędziliśmy w wyczekiwaniu na te skurcze, bóle i odejście wód... Warto było czekać bo o godzinie 00:05, 30 Lipca, moja kobitka wyskoczyła z łóżka, żeby nie pomoczyć pościeli - odeszły wody ! Szybkie pakowanie, a właściwie to tylko ubranie się, bo spakowani byliśmy duużo wcześniej i znowu do szpitala, a tam  ? Przyjmuje nas okropna położna, oznajmując nam, że wody nie odeszły, a Marcie się wydaje ! SERIO !? Sam widziałem mokrą kałużę w domu... Pani BABA wysłała nas do domu, żeby patrzeć sobie jak ta mokra plama na dywanie wygląda.. Jeszcze tego samego dnia o godzinie 15:30 wróciliśmy uparcie do szpitala przekonując wszystkich, że wody sobie odeszły i co teraz. Umowiono nas na kolejny dzień.

 Byliśmy już naprawdę zmęczeni tym wszystkim i ponownie w szpitalu wylądowaliśmy dnia 31.07...Godzina 12:00 i wizyta z młodą panią doktor. Sprawdzała wody płodowe, których jak się okazało już faktycznie dawno nie było. No to super.. wód nie ma już 35 godzin !!! Na decyzję czekaliśmy aż do 14:00, gdzie jedna z położnych przyniosła Marcie opaskę na ręcę i oznajmiła, że bez dziecka nie wychodzimy ! Boże jaka to była radość, piszę to teraz i płaczę ;D Wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy co nas czeka... Poród trzeba było wywoływać, a pierwsze bóle zaczęły się o 18:00 . Nigdy nie pomyślałbym, że tak to wszystko wygląda.. Marta stojąca pod oknem, wyjąca z bólu, a ja ?? CO JA MAM TERAZ ZROBIĆ ?? Więc trzymam ją za recę, skaczemy na piłce, gadamy o bzdurach.. wszystko, żeby zapomnieć o bólu. Momentami chyba nawet krzyczałem razem z Nią. Przecież to też mój poród nie ? Po godzinie 21:00 i niesamowitej walce, przyszła położna ze wspaniałym zastrzykiem dla Marty, która szybciutko robi się senna i odpływa do krainy z owieczkami ;) na tą chwilę było 3,5cm rozwarcia... brakowało 0.5cm do rozpoczęcia akcji porodowej, a że było już po 21:00 ponownie musiałem iśc do domu i czekać na telefon...



 Marta zadzwoniła do mnie około połnocy, a ja pobiłem rekord świata w biegu na kilometr ( bo chyba tyle mamy do szpitala ) . Po dotarciu do szpitala widzę Martę i ten sam ból z przed kilku godzin ! Serce mi pęka i robie wszystko, żeby pomóc. Pakujemy się i jedziemy na porodówkę ! Dostaliśmy mały, przytulny pokoik, a w nim najlepszy przyjaciel mojej Żony.. Gaz rozweselający. Kolejne godziny spędziliśy na wspólnej walce z bólem.. Ogładałem monitor KTG, a na nim widziałem wszystkie nadchodzące skurcze. Za każdym razem kiedy nadchodził, mówiłem Marcie "TERAZ !" i przechodziliśmy przez to do końca porodu. Cięzko było na to wszytko patrzeć. Krzyk, ból... A ja ?? Nie jestem w stanie pomoć. Gadanie typu "Kochanie, świetnie Ci idzie!" nie pomaga, trzymanie za rękę też nie.. Około 02:00 Marta dostała kolejny magiczny zastrzyk i odpływa. Starałem się być przy niej całym sobą, ale wraz z jej chrapaniem, moja głowa "spadła" i zasnąłem ;) Godzina 04:30 - pomiar rozwarcia i ?? 9cm ! Boże ile dałbym za jeden głupi centymetr ! Kolejna bitwa ze skurczami, czytanie KTG i wciąganie gazu ąż do 11:00.. Marta ma 9.5cm i co ?? Zaczynamy nareszcie !! Moja kochana bohaterka po tych wszystkich skurczach nie miała siły już przeć, ale próbowała ! Mówiłem jej kiedy, w jaki sposób, nagle zostałęm lekarzem ! W dodatku położna wyszła mówiąc " zaraz wracam " ...Pomyślałem sobie co będzie, kiedy zobaczę główke, a w pokoju tylko JA ?? Po godzinie 12:00 byłem już naprawde zmęczony, a Marta ? Po tym co widziałem, po tym co przechodziła i jak wyglądała ... nie dam jej urodzić poraz drugi. W końcu podjęto decyzję o pomocy całemu procesowi. Nagle wpada całą banda, chyba 4 pielęgniarki i Pani Doktor.  Wszystkie ustawione dookoła Marty, dodające otuchy.. Myślałem co teraz?? No i proszę: otwierają się drzwi do pokoju, pierwszy wjeżdża stół, a za nim pielęgniarka. To co zobaczyłęm na stole było straszne !! Tyle narzędzi, szczypce, nożyce, to dla Marty ? NIE ! Godzina 12:22 i magia się zaczyna ! PRÓŻNOCIĄG to najokropniejsza rzecz na świecie... Zaaplikowany, Pani Doktor ciągnie i słyszę trzask ... Łzy w oczach, myśle : głowa urwana ! ;( ... Na szczęście nic się nie stało, więc próba numer 2 : szczypce ! O godzinie 12:28 zobaczyłem głowę naszej córeczki, a 2 minuty później była już z nami ! Niesamowite uczucie ! Trzymałęm telefon w ręku, byłem taki pewny siebie, że porobie sobie selfie z ćorkeczką i strzele kilka fotek, ale nie było tak. Nagle stałem się największą beksą na świecie , no i kurde znowu płaczę. Leah była i jest najpiękniejszym dzieckiem jakie widziałem, a Marta ?? Nikt nie jest taki silny, walczeny i wspaniały jak Ona ! W końcu miałem moje Kobiety obok siebie, a co najważniejsze... nie ma już bólu. Podczas całego porodu serce pękło mi jakieś 100 razy, czułem się psychicznym wrakiem i tak naprawdę do dzisiaj kiedy o tym pomyślę - czuję to samo.




 Na sam koniec chcę powiedzieć kilka słow do wszystkich , którzy nie byli przy porodzie.. Szczególnie chodzi o Panów. Ten kto nie był przy porodzie nigdy nie ma prawa myśleć, że to chwilka i koniec ! Nie ma nawet prawa wypowiadać się na ten temat. Dlaczego ? Dlatego, że jest to morderczy wisiłek, walka z samym sobą i poświęcenie. Nie dość, że trzeba latać z brzuchem przez 9 miesięcy i być zależnym od ciąży to na koniec taka miła nagroda w postaci porodu.  Panowie, wyobraźcie sobie, że co 2 minuty dostajecie kopa w krocze... i tak cały czas 18-20 godzin. Wiadomo, że każda kobieta przechodzi to inaczej, ale po tym co przeszła moja i co ja widziałem... Jestem jej dłużnikiem do końca życia i z pewnością nigdy się nie odpłacę.. 

Jeśli chcecie wiedzieć, jak wygladał poród oczami Marty to taki post już sie pojawił i jest : tutaj :


NAMAWIAM WSZYSTKICH FACETÓW ! BĄDŹCIE PRZY PORODZIE SWOICH KOBIET ! Sama obecność pomoże, a co dopiero rozmowa, trzymanie za rękę i przeżywanie wszystkiego razem. Bo przecież przez całe życie przechodzimy razem nie ? Dziękuję wszystkim, którzy przeczytali. Mam nadzieję, że baardzo się podobało i do następnego razu ! 
Dawid.

piątek, 23 października 2015

W odwiedzinach u Lili.

Hej! Wiem, że w Polsce już przymrozki i w niektórych częściach śnieg ;O ale u nas nadal są ciepłe jesienne dni i można się spocić nakładając skórzaną kurtkę ;-) Wczoraj umówiłam się z Magdą na spacer i kawę u niej, nasze dziewczyny różnią się między sobą niecałym miesiącem, a widziały się wcześniej tylko raz, kiedy Leah miała 3 tygodnie. Różniły się wtedy znacznie od siebie, Leah była kruszynką bardzo długo, a wczoraj okazało się, że prawie już dogoniła Lili ! Najśmieszniejsze było, jak Lilianka zaczęła gadać, tak się rozgadała, że śmiałyśmy się z niej w głos, Leah też się zdarza pogadać, ale nie aż tak! nie mogę się doczekać, aż też tak zacznie na nas "krzyczeć" ;P Dziewuchy położyły się razem na macie i szarpały zabawki, Leah była trochę zawstydzona bo grzecznie leżała i się wpatrywała ;-) Na koniec tradycyjnie wielki płacz jak już do wózka kładłam.. potem czekałam na autobus, gdy nadjechał to kierowca polecił mi iść na drugą stronę ulicy bo za 2 minuty pojedzie autobus którym dużo szybciej dojadę do domu, więc poszłam na drugą stronę, autobus przyjechał, ale po 10 minutach! i kierowca nie wpuścił mnie do środka bo już nie było miejsca dla wózka... no to szłam pieszo, następna godzinka spacerku ;-)




Dzisiaj w końcu piątek, Dawid wraca z pracy szybciej, pójdzie pobiegać i weekend! Jutro wybieram się do fryzjera - nienawidzę chodzić do fryzjera... ale zobaczymy jak to będzie, na pewno będzie o tym post ;-)
Miłego dnia!

środa, 21 października 2015

Króliś od allo_ello nowym kumplem Leah !

Zawsze wolałam zakupy online od tego łażenia po sklepach, ale odkąd Leah jest na swiecie to już zupełnie przepadłam w internecie.. a na słowa 'online shopping' robią mi się wielkie oczy ;-)

Dosyć intensywnie żyjemy na instagramie i to tam zauważyliśmy te piękne królisie i od razu chcieliśmy mieć jednego z nich dla Leah.
Króliczki są szyte z 100% bawełny, wybór materiałów jest ogromny! (nie lubię zbyt dużego wyboru, dlatego tutaj zatrzymałam się na dłużej... w ostateczności wybrałam gotowca troszkę go przerabiając ;-)) Na królisia możemy zamówić napis, w naszym przypadku było to imię Leah z przodu, a za dodatkową opłatą poprosiliśmy, by na dupce znalazła się data urodzenia ;-)
Maskotka nie jest mała, bo ma aż 54cm i jest jedyna w swoim rodzaju, łapki możemy związać i wtedy króliś wygląda jakby miał focha ;-) Muszę dodać, że materiał, wypełnienie oraz farbka są w pełni bezpieczne dla naszych maluchów.
Uważam, że taki króliczek nie będzie tylko na chwile, przez to  że może być personalizowany, będzie na pewno czymś ważniejszym od zwykłej codziennej zabawki. Mam nadzieję i dopilnuję by był z Leah przez wiele wiele lat, nawet jak będzie już dużą dziewczyną to będzie miała super pamiątkę z dzieciństwa. Chciałabym i ja taką mieć ;-) Królik będzie należał tylko do niej, w końcu Leah 01.08.2015 ;-)

Na przesyłkę czekaliśmy ok 10 dni od momentu złożenia zamówienia, a paczuszka prześlicznie się prezentowała ;-)

Może właśnie potrzebowaliście pomysłu na prezent na chrzciny, roczek czy na jakąkolwiek okazje? W takim razie gorąco polecamy Króliczki od allo_ello!

Dajcie matce więcej roboty, wiecej króliczków do uszycia :P
Na facebooku znajdziecie również cennik, dzięki czemu nie będziecie musieli dopytywać się co gdzie i za ile ;-)
Jeśli mieszkacie za granicą, to znajdziecie ogromny plus jakim jest możliwość zapłaty poprzez PayPal ;-) 







Myślę, że zostaną dobrymi przyjaciółkami ;-)
Marta.

Liebster Blog Award 2015

Hej wszystkim, jak mogliście zauważyć.. co nieco się tu zmieniło, począwszy od adresu blogu, przez kolorystykę... no i doszedł również nowy 'autor' na blogu, którym jest mój mąż ;-) Postanowiliśmy przerobić mój blog na blog rodzinny, myślę że parę spraw pisanych z jego punktu widzenia, będzie dużo dużo ciekawsze. Na dodatek i tak jesteśmy w tym wszystkim razem ;-) Leah jeszcze pisać nie umie, więc będzie nas dwoje ;-)

Zostałam nominowana do Liebster Blog Award 2015 przez : jasiowyświat : dziękujemy bardzo!
"Nominacja do Liebster Blog Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę". Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował."

A pytania które otrzymałam są następujące:

1. Największy uśmiech na Twojej twarzy wywołuje..?
Mój mąż ;-) To jak po tylu latach, po tym czasie spędzonym razem, jest ciągle tak samo, nadal mnie pociesza, rozśmiesza, zaskakuje.. to jest dla mnie bardzo ważne. Wkłada całego siebie w naszą rodzinkę.

2. Skąd wzieła się Twoja nazwa bloga?
Kotwiczki, bo nazywamy się Kotwica. ;-)

3. Co chciałabyś w sobie zmienić?
Chciałabym umieć być bardziej zmotywowana i mieć wiecej cierpliwości do pewnych spraw,

4. Kawa czy herbata?
Herbata.

5. Osoba, którą podziwiasz i jest Twoim autorytetem, to?
Nie ma takiej osoby. Sama siebie odkrywam, uczę się na błędach i nie mam wzoru do naśladowania.

6. Jaka jest Twoja ulubiona bajka z dzieciństwa?
"Tom and Jerry" oraz większość bajek Hannah Barbera ;-)

7. Czy masz jakieś ulubione hasło motywacyjne?
Nie nazwałabym tego motywacyjnym hasłem, ale bardzo mocno trzymam się powiedzenia:
"Stay away from negative people, they have problem for every solution."

8. Twoja ulubiona książka, film, serial?
Wszystkie części Harry'ego Potter'a, serial "Desperate Housewives" a film? nie jestem w stanie wymienić jednego ;-)

9. Twoja ulubiona restauracja to?
Donatello ? :D

10. Twój ulubiony kosmetyk to?
Podkład Studio fix fluid z MAC.

11. Jaka jest Twoja największa fobia?
Pająki i wysokość.


Niestety jedyny blog jaki śledzę i obserwuję to : moniabednarczyk : dlatego nominacja wędruje do niej i oto 11 pytań na które chciałabym byś odpowiedziała ;-)
1. Książka czy film?
2. Lubisz być w centrum uwagi?
3. W jakim kraju i dlaczego chciałabyś mieszkać?
4. Co sprawia Ci największą radość?
5. Ulubiona firma kosmetyków?
6. Ulubiony gadżet, zabawka dla Twojego dziecka którą możesz wszystkim polecić?
7. Co Ci daje blogowanie?
8. Najmilsze wspomnienie z dzieciństwa?
9. Co rozumiesz przez słowo MIŁOŚĆ?
10. Najważniejsza osoba w Twoim życiu?
11. Czy jest coś co zmieniłabyś w sobie?

To by było na tyle ;-) a teraz obiecuję, że dużo się tu zmieni, przede wszystkim zacznę bardziej i uważniej śledzić blogowy świat, oraz notki będą pojawiać się znacznie częściej ;-) Pozdrawiam!

niedziela, 4 października 2015

Zamówienie z MintiShop - Sylveco

Od jakiegoś czasu zainteresowała mnie polska marka kosmetyków Sylveco. Słyszałam, że skład kosmetyków jest bardzo naturalny, więc koniecznie chciałam je wypróbować. Na angielskich stronach ceny były 2-3 razy droższe, więc tak znalazłam stronkę MintiShop, gdzie wyczytałam, że wysyłają towar na cały świat + można płacić przez PayPal - co jest dla mnie najwygodniejsze i bez żadnych dodatkowych opłat. Płacę moją angielską kartą za polskie zakupy w złotówkach ;-)

Na MintiShop jest ogromny wybór różnych marek, których nie dostaniemy stacjonarnie w Polsce, dlatego warto zobaczyć, co tam na nas czeka.

Na paczkę czekałam chyba 3 dni? co jest ogromnym plusem! Wszystko było tak pięknie zapakowane, dodatkowo w paczce znalazłam cukierka krówkę ;-)

Skupiłam się na firmie Sylveco oraz na maskach do włosów, gdyż postanowiłam w końcu zadbać o swoje włosy i je bardzo odżywić, a 24 października umówiłam się do fryzjera na keratynowe wygładzanie włosów ;-)


Revlon Colorstay podkład do cery tłustej, w kolorze 240 medium beige
cena: 29,99 zł
Jest to jeden z moich ulubionych podkładów, w UK kosztuje 11 funtów, w Polsce normalnie 60zł. W ostatniej chwili zauważyłam tę 50% promocję i musiałam ostatecznie dodać do koszyka ;-)

Kallos KJMN BANANA maska bananowa
cena: 12,99 zł / 1000ml
Nigdy wcześniej nie spotkałam się z bananową maską do włosów, cena bardzo niska biorąc pod uwagę to, jaki ogromny słój dostajemy! Doszły mnie również słuchy, że w jednej z szamotulskich drogerii kosztuje ona ponad 40zł; jestem po jednym jej użyciu: zapach jest cudowny, włosy były gładsze i łatwiej się rozczesywały.

Dabur Vatika Night Repair Krem regenerujący na noc
cena: 12,99 zł / 140ml
To był raczej przypadek, że ta maska wylądowała w moim koszyku, ale po pierwszym użyciu, jestem w stanie powiedzieć, że zapach jest piękny! Dawid spał z nosem w moich włosach ;-)

SYLVECO Rumiankowy żel do twarzy
cena: 16,99 zł / 150ml

SYLVECO Łagodny żel do higieny intymnej
cena: 16,99 zł / 150ml

SYLVECO Arnikowe mleczko oczyszczające
cena: 18,50 zł / 150ml

SYLVECO Lniana maska do włosów
cena: 26,20 zł / 150ml

SYLVECO Krem brzozowy z betuliną
cena: 27,99 zł / 50ml
Używam go od 3 dni, ma konsystencje wosku i czuje pod palcami jak bardzo nawilża mi skórę, ale coś więcej będę mogła powiedzieć po dłuższym jego używaniu. Nakładam go jednak na noc, ponieważ nie uważam by nadawał się pod makijaż.


SYLVECO Oczyszczający peeling do twarzy
cena: 18,99 zł / 75ml
Po pierwszym użyciu zakochałam się w jego zapachu! Skrzyp polny z drzewem herbacianym... wąchałam swoje ręce cały czas ;-)

SYLVECO Łagodzący krem pod oczy
cena: 27,59 zł / 30ml

To by było na tyle z moich zakupów, jestem bardzo zadowolona póki co, wszystko się okaże jednak po dłuższym używaniu kosmetyków, pokładam w nich jednak wielką nadzieje, tym bardziej, że wcale nie są to produkty z wysokiem półki cenowej ;-)

Teraz uciekam oglądać x factor... i koniec weekendu ;-)
Pa!

czwartek, 1 października 2015

Leah dzisiaj kończy 2 miesiące !

Dzisiaj 1 października, czyli dzień w którym Leah kończy 2 miesiące swojego życia. Na świat przyszła już DWA miesiące temu! 1 sierpnia o 12:30 ;-) 
Co się zmieniło przez te 2 miesiące? 
Na pewno już nauczyliśmy sobie radzić z wszystkim co nam sie na codzień przydarza, wiemy jak ją uspokoić, jak ją uśpić jak ją przebrać, nakarmić, rozśmieszyć.. jest dużo dużo lepiej niż na samym początku, a muszę przyznać, że pierwsze 5 tygodni jej życia, były dla mnie najgorsze na swiecie, nie odczuwałam żadnej radości z niczego, na szczęście zaczęłyśmy się "dogadywać" i teraz jest super ;-) Teraz Leah patrzy na mnie, obraca za mną głową, łapie za palec, uśmiecha się, jak leżę obok niej to jest wpatrzona w mój telefon jak coś przeglądam ;-)

Uwielbia kąpiele! woli leżeć na naszym łóżku i patrzeć na okno, niż leżeć w swoim łóżeczku i patrzeć w karuzele ;p nie mam problemu by oglądać seriale, by zjeść czy się pomalować, po prostu czasami zwycięża lenistwo ;P

W nocy z 28/29 września Leah zaliczyła pierwszą w pełni przespaną noc, a po tej nocy śpi różnie, ale i tak lepiej niż wcześniej ;-) Jak kładziemy ją spać o 21:00 to pierwsza pobudka jest między 01:00 a 03:00 no i później już od 06:30 jesteśmy "na nogach"

Trochę gorzej wyglądają spacery, bo wystarczy, że stanę gdzieś na chwilę i już staje sie marudna, ale nic nie przebije tego jak bardzo nienawidzi jak idziemy do Lidla ;p nie było razu, żeby nie zaczynała wyć w Lidlu, te ekspedientki już nie wiem co sobie muszą o nas myśleć haha ;-)

Nadal jest malutka, bo śpioszki rozmiar 50 są jej teraz idealne, 56 już też nosi ;-)
Gdy skonczyła 8 tygodni musielismy zacząć używać pampersów rozmiar 2, bo jedyneczki zrobiły się ciasnawe, lecz dwójki nie są aż tak przylegające, ale to kwestia paru dni jeszcze pewnie, bo rośniemy z dnia na dzień ;-)

Leah jest na mleku Aptamil (polskie Bebilon) wypija około 6 butelek dziennie średnio po 120-130ml i ciągle sika ;D

Wczoraj musiałam zamówić jej gryzaki, które pokażę jak kurier nas odwiedzi ;-) Tak jak zauważyliśmy białe plamki zaraz po urodzeniu tak teraz zaczęło się... okropne ślinienie, ogromna potrzeba cyckania palcy, "gryzie" pieluszkę, popłakuje... no i lewa dolna jedynka jest wyczuwalna pod palcami. Ciekawe czy tak póki co zostanie, czy wybije się do końca.. Byłaby tym przypadkiem szybko ząbkującym ;-)

Nie mogę nie wspomnieć, że bardzo wiele zawdzięczamy dr Karp'owi ! Jego filmiki i książki... te metody, nas po prostu uratowały ;-)





Dzisiaj na spacerku ładnie ją wystroiłam, a ona zrobiła kupę (po trzech dniach w końcu poczuła potrzebe :D) i gacioszki do prania, bo sie nie zmiescilo w pampersie haha ;-)

Ulubione na tę chwilę pampersy i mokre chusteczki to firma NATY. W Polsce można je dostać online między innymi na TEJ stronie.

Musimy się koniecznie zaopatrzyć w więcej ciuszków, bo szczerze nie mamy ich za wiele, planujemy przejść się w weekend i kupić z dwa lub trzy wielopaki body i śpioszków. Po mału nazbierać większych rozmiarów, żeby tak nie odczuć gdy nagle sie okaze, że nie ma w co ją ubrać :P





A tak ładnie zasnęłam po narobieniu w pampersa: