Lot z Polski do domu do Anglii mieliśmy 3 dni po ślubie 30.09 o godzinie 6 z minutami rano więc w UK byliśmy przed 8 czasu angielskiego, do domu zajechaliśmy mniej więcej na 10:00 i zaczęło się przepakowywanie walizki, szybkie pranie i szybka drzemka, bo lot do Hiszpani mielismy o 19, więc na lotnisko wyjeżdzalismy juz przed 17. Intensywny dzień, szybko wszystko minęło. Pierwszy raz byliśmy na lotnisku Gatwick, jest znacznie większe od tego w Luton, ale daliśmy radę ;-) Lecieliśmy liniami British Airways i w samolocie dostaliśmy napój i kanapki. Lot nie był długi bo trwał 2,5 godzinki, na lotnisku w Maladze, czekał na nas nasz transport i 20 minut później byliśmy już pod naszym hotelem w Benalmadenie.
Pamiętam, że mimo iż było już grubo po 22 jak dolecieliśmy, to że wszystko było tak ładnie oświetlone, a droga z Malagi do Benalmadeny zrobiła na nas dobre wrażenie, bardzo ładnie dookoła ;-)
Weszliśmy do hotelu i dostaliśmy klucz do pokoju, nr 1706 na 7 piętrze, także widoki były cudowne, bo patrząc w prawo mieliśmy morze, a po lewej - góry.
Na miejscu już od trzech dni byli nasi znajomi Monia i Leszek, którzy nie mogli być na naszym weselu ale postanowiliśmy się zgrać z wakacjami. Także tego dnia marzyliśmy tylko o tym by iść spać, mimo wszystko zeszliśmy do baru wypić z nimi po drinku na przywitanie ;-)
Następnego dnia wybraliśmy się w czwórkę do centrum handlowego Miramar, jechaliśmy autobusem do Fuengiroli a następnie mieliśmy autobus właśnie do tego centrum handlowego. Baby jak baby pobiegły na kosmetyki, a facetów zostawiłyśmy na piwku ;-) Po powrocie wzbogaciłam się o Mary Lou-Manizer z The Balm, wodoodporny tusz do rzęs z Essense i eliksir do włosów z Gliss Kur ;-)
Wracając wysiedlismy parę przystanków wcześniej i postanowiliśmy przespacerować się plażą, były ogromne fale, a zarazem bezwietrznie i ciepło, więc szybko polecieliśmy do hotelu nałożyć kostiumy i wróciliśmy na plaże. Spedzilismy tam dobre dwie godziny, wystarczyła chwila nieuwagi i fale zabierały nas na dno i na brzeg ;-)
Na koniec dnia oczywiście zeszliśmy do baru i wypilismy kilka drinków.
Dnia drugiego od rana wybraliśmy się do Delfinarium, zobaczyliśmy tam cudowny pokaz delfinów, papug itp itd, spędziliśmy tam ładnych kilka godzin! Idąc do delfinarium mijaliśmy park gdzie jeździliśmy dwuosobowymi rowerkami przez kilkanaście minut, a w tym parku można było spotkać koty, kury, gęsi, kaczki, koguty, króliki, świnki morskie, pawie, dzięcioły... pięknie ;-)
Po delfinarium udalismy się na Teleferico, a dokładniej to jechaliśmy/lecieliśmy wagonikami na sam szczyt jednej z gór, wyobraźcie sobie ten widok! Mam lęk wysokości, dlatego każdy Dawida ruch kończył sie moimi jękami, ale za to jak zjeżdżaliśmy na dół to się nie bałam wcale ;D Na górze obejrzeliśmy końcówkę pokazu ptaków i oczywiście całą Benalmadenę ;-)
To tyle jeśli chodzi o dzień drugi ;-)
Nie sądziłam , że ten post wyjdzie mi taki długi (przez zdjęcia ;p) dlatego podzielę go na 2 lub 3 części, już jutro pojawi się część druga ;-)
Ale świetne delfiny :)
OdpowiedzUsuńCuudnie. Rozmarzyłam się
OdpowiedzUsuńpiękne miejsce :)
OdpowiedzUsuń