Tydzień temu wybraliśmy się z Dawidem na jeden dzień do Londynu, jako że mamy blisko, a jakoś nigdy nie było okazji, by się wybrać ;-) Autobus mielismy przed 9:00 a na miejscu byliśmy 10:30. Nic wcześniej nie zaplanowaliśmy, żadnego planu dnia dosłownie nic, więc jak wysiedliśmy na Victoria Bus Station, to stwierdziliśmy, że przejdziemy się zobaczyć Big Ben, także cel wyznaczony, spacerowaliśmy jakies 45-55 minut zanim dotarliśmy na miejsce, większość drogi szlismy wzdłuż rzeki, muszę przyznać, że Londyn jest bardzo schludnym miastem ;-)
Jak widać na poniższych zdjęciach, zobaczyliśmy Big Bena i London Eye ;D
Następnie stwierdziliśmy, że udamy się do Hyde Parku, pieszo ;-) Po drodzę szlismy przez St James Park i jak się okazało na końcu tego parku jest Buckingham Palace, więc super ;-)
Chwilkę się tam pokręciliśmy i powróciliśmy do zmierzania w kierunku Hyde Parku. Niestety skręciliśmy dziwnym trafem na Victoria Train Station - toaleta i znów powrót na tor ;d
Wchodząc do Hyde Parku, usiedliśmy na pierwszej lepszej ławce, wyczerpani i głodni i stwierdziliśmy, że dalsze 'zwiedzanie' odbędzie się metrem ;p także to by było na tyle jeśli chodzi o Hyde Park ;d
Poszlismy do najbliższej stacji metra i kupiliśmy po całodniowym bilecie.
Gdzieś po drodze rzucił mi się w oczy autobus na którym była reklama M&M's World, więc taki też kierunek obraliśmy, wsiedlismy w metro i udaliśmy się na Leicester Square. Pierwsze co zrobiliśmy to weszlismy do jakiejś włoskiej restauracji i zjedliśmy szybko po porcji spaghetti i ruszyliśmy do świata M&M's.
Po przekroczeniu progów poczulismy zapach czekolady! Wszędzie kolorowo dookoła, 4 pietra M&M'sów ;-) zabawki, ciuchy, gadzety i oczywiście cukierasy, zaopatrzyliśmy się w półkilową siateckę i ruszylismy dalej, czyli na China Town, po którym się tylko przeszlismy w tę i spowrotem.
Poszliśmy do jakiejś stacji metra, gdzie było kino 5d i jakiś laserowy tor przeszkód, niezłe niezłe, troszkę się pokulaliśmy po podłodze ;-)
Jako, że zostało nam jeszcze parę godzinek do wyjazdu, to udaliśmy się do White City, by pochodzić troszkę po centrum handlowym, niestety nie używałam tutaj telefonu by robić zdjecia, bo bateria była na wyczerpaniu. Oczywiście weszłam do MAC i kupiłam podkład ;-D Pro Longwear. Pokręciliśmy sie i już był czas by się udać na Victorię na nasz autobus, który mieliśmy o 19:00 (i spóźnił się ponad pół godziny.)
Przed wyjazdem, poszlismy do Pret a Manger a Dawid do KFC by coś zjeść, a później już do domku ;-)
Wycieczkę zaliczam do udanych, ale następną juz zaplanujemy, by nie tracic czas na błądzenie czy zastanawianie sie 'co teraz?' ;-)