17 kwietnia 2013 roku, czyli dokładnie dwa lata temu, przylecieliśmy do Anglii, aby spróbować się tu zadomowić, znaleźć pracę... by tu żyć. Bilety kupiliśmy miesiąc wcześniej, lecieliśmy WizzAir'em z Poznania do London Luton - lotnisko wybrane losowo, jak i miasto gdzie mieliśmy najpierw spróbować, czyli Brighton. Zanim zamówiliśmy bilety, próbowaliśmy zrobić rozeznanie, jakie miasto najlepiej wybrać na start, padło na Brighton bo jest to miasto turystyczne, pełne restauracji, hoteli.. czyli jednym słowem mówiąc - jest praca. Data pomyślna, bo sezon się miał zacząć, ciepło, turyści.. Bieganie po rodzinie by pożyczyć pieniądze na wyjazd, pakowanie się, ciągłe szukanie wiadomości w internecie na każdy możliwy temat.
Około tygodnia przed wylotem trafiliśmy na kanał Angielski Sen na youtubie (kanał Piotra, który opowiadał o tym jak się żyje w UK, a dokładniej w Brighton). Postanowiliśmy do niego napisać no i w sumie tak zaczęła się nasza znajoma. Piotr polecił nam faceta, który świadczy usługi odbierania ludzi z lotniska, więc kwestia dojazdu do Brighton była załatwiona. Kilka dni przed naszym przylotem Piotr znalazł nam jakiś pokój, który moglibyśmy 'na chwilę' wynająć. Do tego czasu planowaliśmy, że zatrzymamy się w hostelu - już nie musieliśmy.
To wszystko było 2 lata temu, a czuję jakby to było tak niedawno ;-)
Pamiętam, jak przez pierwszy tydzień, mieszkaliśmy na tym pokoju co Piotr załatwił, ale szybko uciekliśmy, bo się okazało, że nie jest tam zbyt bezpiecznie... Na szczęście trafiliśmy na Kaśkę, która wynajęła nam pokój w swoim mieszkaniu i tam zatrzymaliśmy się na kolejne 3 miesiące.
Jeżeli chodzi o pracę, to dzień w dzień chodziliśmy z cv po mieście, zaraz po dwóch dniach dostałam telefon z jednego hotelu oraz e-mail z McDonald's, ale pierwsze kontrakty podpisaliśmy 2 maja na Brighton Pier - czyli na molo. 2 tygodnie poszukiwań pracy i z głowy.
Przez te dwa lata pracowałam w kilku miejscach ;-) 3 miesiące na molo w takim budynku z grami, następnie miesiąc jako kelnerka w Breakfast at Tiffany's, później podjęłam się pracy jako housekeeping w 4-gwiazdkowym hotelu The Old Ship, gdzie wytrzymałam 1,5 miesiąca ;-) następnie 2-tygodniowy epizod w Subway'u no i od 17 miesięcy pracuję w Aldi.
Co do mieszkań, to tak jak wspomniałam: tydzień na pokoju, później 3 miesiące wynajmowaliśmy pokój u Polki, którą poznaliśmy na zakupach gdzie pracowała, następnie wynajęliśmy studio flat przez agencję, a trwało to 7 miesięcy, po czym z tą samą agencją przenieśliśmy się na 1 bedroom flat, gdzie byliśmy przez troszkę ponad rok, a teraz zmieniliśmy miasto i mieszkamy w Scunthorpe - jesteśmy w trakcie poszukiwań mieszkania ;-)
Przez te 2 lata tak dużo się wydarzyło... ustaliliśmy datę ślubu, byliśmy w Polsce 4 razy. Wzięliśmy ślub, wyprawiliśmy wesele, pojechaliśmy do Hiszpanii na podróż poślubną, zaszłam w ciążę i teraz czekamy na rozwiązanie ;-)
Wiele się nauczyliśmy, wiele zobaczyliśmy, a ciągle chcemy więcej i więcej, a najlepsze w tym wszystkim jest to, że mamy dopiero po 21 lat i że jesteśmy w tym razem ;-)
Znalazłam kilka zdjęć z naszych pierwszych dni w Brighton.
Minęło troszkę czasu, zobaczyliśmy co i jak, nabraliśmy troszkę doświadczenia i nadszedł czas na zmiany, jak wiadomo z poprzednich postów, mieszkamy już w innym mieście - jest tu spokojnie, rodzinnie, bardziej angielsko i dużo dużo taniej. Znów wszystko jest dla nas nowe. Ja dostałam przeniesienie z Aldiego, więc pracy szukać nie muszę, Dawid pracuje już przez agencje, dzisiaj drugi dzień - w fabryce gdzie produkują plastikowe częsci do samochodu. Teraz czeka nas szukanie mieszkania, urządzanie się na spokojnie, kupno samochodu i poród ;-) Najważniejsze, że jesteśmy dobrej myśli i że mamy siebie ;-)
Nie chcemy wracać do Polski, bo sytuacja tam mnie przeraża, te ogromne ceny i niskie zarobki... to co się tam dzieje to mnie przerasta. Na dodatek ludzie - a bo co ludzie powiedzą, wciskanie nosa w nieswoje sprawy i inne tego typu rzeczy.. to nie dla nas, tu jest dużo lepiej i żyje nam się bardzo dobrze, chociaż jak wszędzie są chwile gorsze i lepsze, nie zawsze jest z górki ale i czasem pod górkę, mimo wszystko trzeba sobie jakoś poradzić ;-)
Na dodatek poznałam wiele wspaniałych ludzi ;-)
Super czytało się ten post. Fajnie, że w młodym wieku udało Wam się tak wiele nauczyć. Każde doświadczenie, te dobre i te złe, wzbogaca. Ważne, że macie siebie nawzajem (przepięknie wyglądacie), reszta przyjdzie z czasem. Wszystkiego dobrego.
OdpowiedzUsuń