Cześć ! Długo nie wiedziałem jaki będzie temat mojego drugiego posta, aż do momentu, kiedy uświadomiłem sobie jak wiele kobiet narzeka na swoich facetów ! Konkretniej mam na myśli pojęcie bycia OJCEM. Mamy ciągle skarżą się, że same zajmują się dziećmi, bo ojcowie pracują i są wiecznie zmęczeni. Są też takie, które myślą, że jeśli facet pracuje to należy mu się odpoczynek od rodzinnych spraw i obowiązków. Nie chodzi o to co trzeba i wypada, a raczej o to czego się chce.
W moim przypadku jedyne o czym myślę w pracy, to powrót do domu, ucałowanie żony, uściskanie córki i "przejęcie etatu po ciężkim dniu" mamy, a najlepsze jest to, że to nie dlatego, że tak trzeba a dlatego, że sprawia mi to największą radość i tego chcę. Pracując na pełen etat dużo mnie omija i nie wyobrażam sobię, a także nie wybaczyłbym sobię gdybym przegapił chociaż kolejne pół godziny z życia i rozwoju mojej córki. Wychodząc do pracy każdego ranka obwiniam się, że nie ma mnie przy mojej rodzinie... Wiadomo, że pracować trzeba- pieniądze z nieba nie spadną, ale sama myśl o tym, że Leah może powiedzieć teraz pierwsze TATO, albo postawić pierwszy krok kiedy mnie nie będzie obok, nie będę tego świadkiem przeraża mnie.
Jestem zmęczony, cały dzień pracowałem... Weź ją/jego..
Jedna z rzeczy, która najbardziej mnie irytuje. Oczywiście jest to kwestia wyboru, kto jakim ojcem chce być, albo jakie kto ma priorytety. Dla mnie nie ma czegoś takiego, że jestem zmęczony. Marta budząc się o 6 rano i zajmując się dzieckiem nie może i nie ma nikogo takiego, by powiedzieć wyżej napisane słowa, a zmęczenie dopada każdą mamę. Po pierwszę: czy kobieta będąc w ciązy może sobie zrobić przerwę, albo powiedzieć do swojego faceta "weź troche teraz Ty z brzuchem połaź" , albo "idź za mnie do toalety co 5 minut ok? " Nie może, pewnie że nie. Ciąża jest pięknym stanem, ale i wyczerpującym i momentami bardzo cięzkim. Fakt, możemy pomagać, ale brzucha nie ponosimy. Po drugie: czy może kazać facetowi rodzić?? No nie ! ;) Otóz panowie, nasze kobietki przeszły coś, co trzeba baardzo szanować. Na koniec tego wszystkiego przychodzi dziecko. Trochę Ciebie przyjacielu, trochę Twojej dziewczyny/ żony, ale z taką różnicą, że teraz możesz naprawdę pomóc !
Kolejna sprawa to, jak można nie chcieć spędzać czasu z Twoim dzieckiem ?? Póki co nie wyobrażam sobię wyjść na piwo, na mecz, na impreze. Dlaczego? Bo nie chcę, bo nie ma mnie prawie cały tydzień w domu i każda następna godzina poza domem to godzina stracona. Nie chodzi tu tylko o same dzieciątko, oglądanie każdego ruchu, zachowań. Mam przecież jeszcze ŻONĘ ! Kobieta sluchając całodniowego płaczu, nosząc dziecko na rękach potrzebuje czegoś innego, czegoś co pozwoli się pozbierać i zmotywować. To chyba bardziej naszym Paniom należy się takie wyjście, bo to One pracują 24/7. Naszym Paniom należy się też nalepsza opieka, najmilsze słowa i najpiękniejsze kwiaty w okolicy.
Wstań, teraz Twoja kolej..
Totalnie nie rozumiem tej całej wyliczanki, kto ile razy karmił, kto ile godzin się bawił. Osobiście wychodzę z założenia, że jeśli jestem w domu po pracy około 17.00, zostaje mi jakieś 2-3 godziny z córką.. Wstawanie w nocy jest cięzkie, prawda. Często się denerwuję, bo nie jestem idealny i czasem kiedy chciałoby się pospać budzi nas krzyk. Kiedy jednak wstaję, szykuję mleko i wreszcie biorę tę naszą beksę w nocy do siebie żeby ją nakarmić wszystko przechodzi, a razem z tym pojawia się myśl "przecież to kolejne 30 min z nią, kolejny uścisk i całus na dobranoc". Początki są trudne, ale wstaje już jakieś 3 miesiące i nie sprawia mi to problemu, wręcz przeciwnie.. RADOŚC. Jak już wyżej pisałęm, to kwestia wyboru i podejścia... Myślę, że pobudka raz, dwa, a czasem i więcej razy naprawdę pomoże kobiecie wypocząć, a nam da więcej czasu z naszymi pociechami. Bardzo często i tak budzimy się razem i czas karmienia spędzamy na wyśmiewkach i rozmowie ;)
Nigdzie nie idziesz, nie zostanę z nią/ z nim sam..
Jak to nie zostaniesz ? Przecież to Twoje dziecko, Twoje podobieńswo i Twoja duma ! Zresztą co to kurde za problem ?? Nakarmić, przewinąć, przebrać, pogadać. Założe się, że w pracy macie bardziej skomplikowane rzeczy do zrobienia, a to ?? Nie dosyć, że proste to jeszcze przyjemne ;) Często słyszę o takich przypadkach, kiedy rozmawiają przypadkowi ludzie, albo znajomi..
A: idę jutro do fryzjera !
B: a kto zostanie z małym/ małą ?
A: no mój facet !
B: i da sobie radę ?
Katastrofa, a zarazem współczucie dla wszystkich, którzy tak myślą .. ;)
Podsumowująć to wszystko, chciałbym się najpierw wytłumaczyć. Nie każdy facet jest taki, PANOWIE NIE ATAKUJĘ NIKOGO. Są to moje spostrzeżenia i skromne zdanie na wyżej wymieniony temat. To jaki jestem ja to jest jedna sprawa, a to jacy będziecie WY to już zależy tylko i wyłącznie od WAS. Nazywajcie mnie pantoflem, lizusem, proszę bardzo... Jestem po prostu szczęsliwym męzem, dumnym ze swojej żony i nie powiem, żę jestem ... CHCĘ BYĆ najlepszym tatusiem dla mojej córki i zrobię wszystko by tak było.
Moje drogie Panie ! A jacy są wasi faceci i jakie mają podejście, no i najważniejsze.. czego Wy od nich oczekujecie ;) czekam na komentarze i mam nadzieję, że ktoś wyciągnie z tego jakąś lekcję ;)
DAWID