Od 11 marca jestem szczęśliwą posiadaczką rusztowania na zębach. Tak, dobrze widzicie - szczęśliwą! - aparat był moim marzeniem odkąd pamiętam, odkąd dzieciaki przezywały mnie od bobrów przez moją przerwę między jedynkami. Najlepsze w tym wszystkim jest to, że moje zęby zawsze były proste - mam tu na myśli wszystkie zęby oprócz tych znienawidzonych jedynek.
Odkąd zaczęłam czytać Potęgę Podświadomości, w moim życiu zaczęły dziać się cuda, takie wiecie, moje małe cuda. Zaczęłam spełniać swoje tyci tyci marzenia, jednym z nich było założenie aparatu na zębach ;-) W skrócie informowałam o tym w lutowym miesięczniku, cytuję:
"Zakładam aparat na zęby!
Moim marzeniem jest mieć aparat na zęby i pozbyć się tej ohydnej szpary (którą tak dużo osób lubi! czemu?!) no i kiedyś już byłam na konsultacji w angielskiej klinice, cena z kosmosu, do tego komplikacje typu dojazd, wizyty w tygodniu i tak dalej. Postanowiłam założyć aparat w Polsce, zaczęłam pytać na instagramie jak to wygląda, pytałam o polecenie Waszych ortodontów. Dostałam kilka wiadomości, bym zobaczyła sobie w internecie polskie kliniki w UK, no i rzeczywiście! Ceny dużo niższe niż w tych angielskich ..i umówiłam się na konsultacje wstępną, która przemieniła się w konsultacje rozszerzoną z końcową decyzją: zakładam aparat! Zdecydowałam się na klinikę Medical-Dent w Birmingham, a aparat zakładam 11 marca (za 9 dni!) Nie mogę się doczekać ;-)"
Zakładanie aparatu
Nie chcę się wymądrzać, więc nie opiszę tego ze szczegółami (tak na prawdę ja po prostu nie mam pojęcia co się dokładnie działo kiedy tak leżałam z rozdziabioną paszczą). Cały proces trwał godzinkę. Zdecydowałam się na aparat metalowy zwykły, dwa łuki. Pamiętam jak pan ortodonta suszył mi zęby, potem nakładał jakiś żel, potem znowu suszył, potem zaczął przyklejać zamki, to był jedyny moment kiedy bolało - pan ortodonta zakładając zamki na zęby, opierał swoją dłoń o te plastikowe coś co mamy w buzi by mieć zęby na wierzchu i to bardzo dusiło moje dziąsła, a tak poza tym zabieg kompletnie bezbolesny ;D po przyklejeniu zamków włożono drucik, czułam majstrowanie przy szczęce, jakieś zaciski i na końcu pozwolili mi wybrać kolor ligatur (gumeczek) hmm ...szkoda, że do wyboru mieli czarne, granatowe, ciemny zieleń i róż. Wybór był oczywisty ;D
Zostałam poinstruowana tak w skrócie czego nie jeść, by myć zęby po każdym posiłku i generalnie jak się obchodzić z nowym przyjacielem. Moje usta były wyschnięte na wiór po tej godzince, więc momentalnie zatrzymały się na aparacie i musiałam pomóc sobie palcami by zamknąć buzię. Uczucie było conajmniej dziwne, nagle miałam coś na zębach! moje zęby były hmm grube?
Jedzenie
Tego dnia kupiłam kilka kubeczków purre by mieć co jeść w pracy, jogurty i bułeczki maślane - były moimi ulubionymi przez pierwszy tydzień ;-) Zęby same z siebie nie bolały, nie pojawił się żaden pulsujący ból, nic a nic. Tylko przy dotyku były bardzo wrażliwe co uniemożliwiało mi jakiekolwiek gryzienie, wiem że gdybym coś ugryzła to bardzo by mnie to zabolało ;-) Pamiętam swoje myśli, nie potrafiłam sobie wyobrazić, że kiedykolwiek coś ugryzę! od razu przecież to wszystko odpadnie mi od zębów, na pewno odpadnie!
Sepleniłam, dopiero dziś czyli równe 2 tygodnie od założeniu aparatu mówię swobodnie bez seplenienia, bez jakigokolwiek dyskomfortu w wymowie. Uśmiechanie się? też dopiero teraz jest lepiej, bo dotychczas podczas uśmiechu wargi zostawały na wysokości aparatu i musiałał robić taki ruch ustami by je zamknąć, to było bardzo denerwujące bo wstydziłam się uśmiechać, więc chowałam twarz w dłoniach - oczywiście każdemu tłumaczyłam, że nie umiem schować zębów po uśmiechu ;D
Higiena
Zaopatrzyłam się w szczoteczkę soniczną oraz zwykłą ortodontyczną szczoteczkę i używam ich sobie zazwyczaj na zmianę, pasta z fluorem NIE wybielająca, listerine do płukania jamy ustnej (do pracy mam małą buteleczkę, płuczę po każdym jedzeniu); kupiłam też irygator, który też już kilka razy mi się przydał do wyproszenia niechcianych gości którzy chcieli się schować między ząbkami ;D Kupiłam też wosk, ale nie jest mi aż tak niezbędny, są 3 zamki które czasami zahaczają o policzki i to zazwczywaj tam nakładam wosk ;-)
Uważam też, że da się jeść! Na drugi dzień zrobiłam rosół, normalnie jadłam makaron i kawałeczki ugotowanej marchewki rozduszałam językiem o podniebienie - z resztą jak każde inne jedzenie jak: cheesburger w mcdonalds, delicje ...da sie ;-) jak ktoś bardzo lubi jeść to znajdzie sposób :D
Dziś mijają dwa tygodnie, a ja normalnie jem kanapki, ziemniaki, big maca, frytki ..mam strach by ugryźć coś twardego, jak jabłko i jakoś mi się nie spieszy ;-)
Czuję się bardzo dobrze, wiem że każdego dnia jestem o krok bliżej do wymarzonego uśmiechu!